„Bezpieczna kraina”

Każdego dnia żyję w strachu i lęku. Boję się czy zdrowie dopisze, czy będę miała siłę iść do pracy, czy deszcz spadnie bo jest susza, czy domknę miesiąc finansowo i czy zostanie coś dla mnie, czy będę miała z czego zapłacić rachunki, czy nie wzrosną zbyt mocno odsetki od raty kredytu, czy wojna tocząca się za granicą mojego kraju nie będzie miała wpływu na zdrowie i życie moje i mojej rodziny, czy moje dzieci dokonają dobrego wyboru co do swojej przyszłości, czy covid nie pokrzyżuje moich planów życiowych, czy rządzący nie wymyślą w nocy jakiejś ustawy, która znów uszczupli mój budżet? Te i inne pytania nie opuszczają moich myśli ani na minutę, dodatkowo media potęgują te myśli skupiając się ciągle na tych złych rzeczach, które dzieją się nie tylko tutaj ale i na całym świecie. Codzienne wiadomości przepełnione są informacjami, które mają zasiać strach w naszych głowach. Ludźmi, którzy boją się o egzystencję swoją i swojej rodziny łatwiej się rządzi, ponieważ są podatni na manipulację tych, którzy mają parcie na władzę i dokładnie jak tysiące lat temu chcą doprowadzić do tego, że będzie szlachta i pospólstwo, którego głównym zadaniem będzie pracować i siedzieć cicho, nie wychylać się z własnymi pomysłami, kreacją i umiejętnością tworzenia.

Czy naprawdę chcę tak żyć? Czy chcę nadal udawać, że nie widzę tego co się dzieje wokół mnie? Ja mam dość spłacania długu za życie. Chciałabym, żeby moje życie było przepełnione miłością, życzliwością, wzajemnym szacunkiem, wyrozumiałością, szczęściem i obfitością. Chcę móc spełniać swoje pragnienia bez obaw, wykorzystywać swój potencjał do spontanicznego spełniania swoich pragnień i marzeń. Chcę zbierać cudowne doświadczenia bo od tych złych jestem zmęczona i spuchnięta a moje ciało pomimo starań nadal oblewa się w tkankę tłuszczową, która da mi bezpieczne schronienie i uratuje mnie w najtrudniejszych czasach. Totalna biologia inaczej mówiąc medycyna germańska mówi, że tłuszcz to ochrona, nowoczesna zbroja, która ma nas zabezpieczyć przed zimnem, głodem, upadkiem,ciosami, dać bezpieczne schronienie.

Ktoś może powiedzieć, że to bzdura, że ja na pewno nie chcę być gruba. Tak, ale to nasz mózg podejmuje decyzję i on sprawia, że mamy więcej tłuszczu w różnych miejscach naszego ciała. Teraz powstaje pytanie, dlaczego mózg tak uważa i dlaczego sprawia, że mamy nadwagę. Mózg pomaga nam, bo chce nas chronić. Ponieważ tłuszcz stanowi ochronę; np. tłuszcz chroni przed zmarznięciem (wspomnienia rodowe zamarznięcia), ponieważ tłuszcz to bufor (chronimy siebie lub dziecko), ponieważ tłuszcz jest lekki (wspomnienie utonięcia w rodzie). Mózg na drodze ewolucji nie zdążył przystosować się do czasów, w których żyjemy i działa wg wzorca, który był wcześniej przydatny i u podłoża nadwagi leżą emocje: porzucenie, bycie w trybie walki, strach i brak bezpieczeństwa.

Każdy z nas codziennie rano wstaje i jest głównym bohaterem swojego życia, nawet jeśli odgrywamy tą rolę nieświadomie i wydaje nam się, że nie możemy zmienić scenariusza w tej historii. Henry Ford wypowiedział kiedyś bardzo mądre zdanie: „Jeśli uważasz, że coś potrafisz to masz rację, jeśli uważasz że czegoś nie potrafisz, to także masz rację!”, to ty oprócz głównej roli w tym filmie jesteś również reżyserem i możesz kreować swoje życie, ale najpierw musisz pozbyć się wszystkiego co ci nie służy i przeszkadza ci w kreowaniu marzeń. Stare programy i przekonania z dzieciństwa muszą być poodklejane, wyciągnięte do wierzchu i przepracowane. Jest to praca u podstaw jak przy korzeniach drzewa, którym chcemy się zająć.

Moje istnienie na tej ziemi, nie zaczęło się słodko, nie byłam wyczekiwanym dzieckiem a nawet bym powiedziała, że byłam niemiłym prezentem, którego nikt nie chciał. Już jako małe ziarenko czułam się jak zbędny balast, dokładnie jak tkanka tłuszczowa,która obciąża swojego żywiciela utrudniając mu życie. Bóg jednak chciał żebym się urodziła, taki sobie plan wymyślił i jak zwykle musi być po jego myśli. Pomimo perypetii, które musiałam przejść na początku swojego istnienia nadal jestem, Oto ja, ta którą Bóg chronił pod swoimi skrzydłami, chronił mnie w swojej silnej dłoni, kiedy fale mórz chciały mnie porwać wielokrotnie. W moim życiu było mnóstwo wydarzeń, które mogły zakończyć się tragicznie dla mnie, ale mam wrażenie, że niewidzialna ręka zawsze była blisko.

Jednym z najbardziej pamiętnych wydarzeń, było wpadnięcie do studni, którą potocznie nazywamy szambem. Jako pięcioletnia dziewczynka wisiałam na desce w czarnej dziurze i daremnie wrzeszczałam, żeby ktoś mi pomógł. Nie wiem jak długo to trwało, ale teraz jako fizjoterapeuta, który pracuje również z dziećmi wiem, że wytrzymałość w takiej pozycji, nawet tych najsilniejszych dzieci daje jakieś 30 sekund. Wtedy osłabiona krzykiem i zrezygnowana, spojrzałam w niebo i ze łzami w oczach powiedziałam Boże pomóż mi. Nie pamiętam nic więcej, oprócz tego, że pojawiła się we mnie nadprzyrodzona siła, która umożliwiła mi wciągnięcie się na deskę i wydostanie się z szamba.

Pisząc to zastanawiam się, czy rzeczywiście wydostałam się z tego szamba, czy tylko mi się wydawało. Od tamtej pory minęło około 38 lat a ja mam wrażenie, że symboliczne „szambo” wraca w inny sposób. Czy spłacam dług za życie, które zostało mi wówczas darowane, czy chcę udowodnić rodzicom, że jednak było warto dać mi szansę?

Zaczynam to wszystko sklejać w jedną całość i widzę, że to ma sens, że to moja głowa tak wymyśla, moje Ego, które chciałam nakarmić podsuwało mi rzeczy do zrealizowania, żeby móc udowodnić rodzicom że tak daliście szansę mi wtedy, więc was nie zawiodłam. Kończyłam szkoły z nagrodami, zdobywałam sukcesy sportowe, ciągle rozwijałam się poprzez naukę, żeby ktoś powiedział wam, że macie mądrą córkę, stworzyłam miejsce pracy nie tylko dla siebie, ale i dla innych, żeby ktoś mógł powiedzieć moim rodzicom: jaka ta wasza córka jest przedsiębiorcza. Po co to wszystko robiłam, czy oni to zauważyli? i czy tego oczekiwali?, czy to ja tego oczekiwałam prowadzona przez głupią małpę skaczącą w mojej głowie?

Nie muszę już udowadniać ani sobie ani nikomu, że jestem coś warta, żyję i to jest największe błogosławieństwo. Nie muszę również spłacać długu za życie, jeśli Bóg wymyślił sobie, że mam żyć to znaczy że ma na mnie jakieś plany. Wielokrotnie powtarzałam zdanie ” …Bóg musi mieć na mnie jakiś wielki plan, bo powinnam już nie żyć”…, po niebezpiecznych sytuacjach w moim życiu. Dziś mogę podziękować mojemu ANIOŁOWI STRÓŻOWI, że tak skrupulatnie wykonywał swoje zadanie, które nie było łatwe( 😜 jak czytaliście poprzednie artykuły to wiecie o czym mówię).

Czas najwyższy odrzucić to co mi nie służy, pozbyć się zbędnego balastu, który obciąża moje ciało i duszę, jak kotwica trzyma mnie przy ziemi, nie pozwala rozwinąć skrzydeł i wznieść się wysoko do gwiazd. Edyta Górniak śpiewała ” zanim w popiół się zmienię, chcę być wielkim płomieniem, chcę się wzbić ponad świat, hen do gwiazd ogrzać niebo marzeniem…” Czuję się gotowa na przyjęcie bożego planu, który sobie na mnie wymyślił. W pełnym zaufaniu, uwolniona od strachu i lęku o swoją egzystencję idę z odwagą na dno oceanu sięgnąć po swoją MOC, odnaleźć swój POTENCJAŁ i żyć już w krainie absolutnego bezpieczeństwa, którą sama stwarzam i kreuję. Na początek pójdę i oddam swój głos, bo mój głos jest ważny i każdego z was jest ważny. Przyjmuję rolę reżysera swojego życia na pełen etat, ty również rozpatrz tą ofertę pozytywnie.

Zadanie na najbliższy czas:

Wyjmij notatnik i zapisz zdania, które często powtarzasz w sytuacjach stresowych.Zastanów się jaki schemat ciągle powtarza się w twoim życiu i podcina ci skrzydła.Połącz te dwie rzeczy i spróbuj się od tego uwolnić, zakończyć ten proces.

Podobne wpisy